Dziękuję Emma. #rekomendacje #2021-10 Cisza. To o ciszę głównie, myślę, chodzi. O obecność. O bycie. Jestem. Idę. Cisza. Dopiero przy pracy techniką Voice Dialogue poczułam Ciszę. Zrozumiałam różnicę pomiędzy nieustannym ględzeniem, paplaniem, krzyczeniem słyszanym w głowie a spokojem. Pracę z Adamem rozpoczęłam w maju. Nie minęło więc nawet pół roku a mam wrażenie, że przeszłam przez góry i doliny zrozumienia… Tak. Wiem, jak to brzmi. :) Voice Dialogue w moim rozumieniu pozwala wypowiedzieć się wszystkim GŁOSOM harcującym w naszych głowach. Uznaje WSZYSTKIE nasze podosobowości. Nie obkleja ich łatkami: dobry głos, zły, paskudny, tego nie słuchaj a z tym się zaprzyjaźnij. KAŻDY głos jest ważny i każdy ma coś do powiedzenia. Nawet te, którym nie daliśmy choćby pisnąć przez kilka a może i kilkanaście lat. No i nie trzeba chyba mówić, co to się dzieje, gdy taki głos nagle ma szansę mówić i jest słyszany. To dzieje się magia prawdziwa i łzy czasem, i śmiech przez łzy. Gdy nagle głosy mają szansę wypowiedzieć się same (bez, na przykład u mnie, bardzo silnego głosu kontrolującego, analizującego), gdy płynie rzeka dawno niewypowiadanych słów, człowiek się oczyszcza, uwalnia. Ponieważ na co dzień pracuję jako aktorka, zastanawiałam się, czy nie będzie kusiło mnie (w pracy Voice Dialogue) do lekkiego udawania, "zabawy w głosy”. Okazało się jednak, że nie było takiej możliwości. Nie da się kłamać. Ale da się (tu szok) naprawdę wejść w głos tak mocno, że zmienia się poczucie ciała, zmienia się gestykulacja, mówi się rzeczy, o których czasem na poziomie świadomym nie ma się pojęcia. I to otwiera. I to zmienia. I to prowadzi do Ciszy. ^6b7141 Człowiek uczy się rozróżniać głosy. Odpowiadać im. Rozumieć, że żaden samotny głos nie jest nim. Nie stanowi o nim, że jest ich cała chmara i że każdy gdzieś pod spodem stara się człowieka chronić. Kiedy się to zaczyna rozumieć. Głosy milkną. Pomagają nam tylko wtedy, gdy ich poprosimy. Nie przeszkadzają i nie rozkazują. Rozmywają się, dając szansę ukazania się OBECNOŚCI. PRAWDY. SAMEGO SIEBIE. I dla mnie jest to bezgranicznie piękne. Parę dni temu po raz pierwszy od bardzo dawna siedziałam godzinę w parku i patrzyłam na pływające w oczku wodnym psy. A w głowie szumiał wiatr. I nic więcej. I śmiałam się i nic mi do ucha nie szeptało, że przecież coś trzeba jeszcze zrobić i że jak ja właściwie siedzę, jakoś pokracznie i że włosy mi wchodzą do ust i jak to wygląda i że przecież można by sprawdzić telefon a może już w ogóle iść do domu książkę czytać, bo książki mądre a trzeba być mądrym, a w ogóle to chyba zapomniałam, że przecież jestem smutna, bo sama tutaj w parku i nikt ze mną i ławka obok pusta, i co to za życie, przecież takie samotne i wiatr zimny i tym psom przecież też pewnie zimno i że w sumie to ludzie pewnie myślą o mnie, że dziwaczka, że tak siedzi i psy ogląda… Dziękuję. Emma. ---