Swoją przygodę z Voice Dialogue rozpoczęłam w takim momencie swojego życia, w którym tak naprawdę byłam już na takim etapie mocnej frustracji i wręcz takiego wyrzutu, trochę do siebie, trochę do świata, do losu.
Nie wiem jak mam dziś to nazywać. Aczkolwiek był to taki wyrzut wprost, pewnego dnia w nocy, w Pełnię, po prostu stałam przed Księżycem i wyrzuciłam to, co we mnie się działo, to dlaczego jest tak i dlaczego nie mogę zrozumieć tego, jak poukładać sobie wszystko w głowie, bo może są momenty kiedy wszystko jest jasne a później znowu przychodzą momenty, kiedy wszystko jest totalnie pogmatwane.
I wiedziałam, że coś jest, ale nie wiedziałam, jak mam to zrobić, żeby to wszystko działało ze sobą. I w pewnym momencie, po kilku miesiącach, poznałam Adama, który podsunął mi książkę 'Obejmując nasze ja'.
Początkowo, kiedy słuchałam takich jego krótkich opowieści o tym, czym się zajmuje, no byłam dość sceptyczna w stosunku do tego, jednak mój racjonalny głos jakoś nie chciał dopuścić czegoś takiego, czegoś tak prostego, że coś tak prostego może działać, aczkolwiek nie rozumiał też złożoności tej metody, myślał bardzo schematycznie wtedy jeszcze.
No. W momencie, kiedy zaczęłam czytać książkę, to tak naprawdę trochę się czułam jakby w mojej głowie wybuchła bomba atomowa, która po prostu wyczyściła wszystkie moje gdybania i spiskowe teorie na temat trochę siebie i tego jak mogę sobie pomóc i jak próbowałam sobie pomóc przez lata. No może tak nie do końca bomba atomowa, bo nie wszystko zniknęło, aczkolwiek wszystko po prostu nabrało zupełnie nowych perspektyw, zupełnie nowych po prostu kolorów i znaczenia.
I w końcu dostałam właśnie narzędzie, dzięki któremu mogłam, mogę, i robię to cały czas, układać jakoś sobie wszystko tak, jak chcę, oswajać swoje różne emocje, swoje podświadomości, odkrywać cały czas złożoność swojego umysłu w ogóle.
No, tak sobie myślę, że im bardziej jednak człowiek skomplikowany, to znaczy bardziej doświadczony życiem, tym tych głosów jest więcej, z intensywnością powiedzmy doświadczeń życiowych, no i u mnie faktycznie tych głosów jest trochę.
Niektóre są w ogóle przegenialnie zabawne. Tak nieskromnie powiem. Niektóre są przerażające. Piękno tkwi w tym, że stopniowo poznaje je i oswajam się z nimi, oswajam je ze sobą i z otaczającą rzeczywistością też.
Tak krok po kroku. Zbliżam się do siebie, jako siebie, takiego tworu w pełni kontrolowanego przeze mnie, czyli z pozycji takiego mojego świadomego ego, ukształtowanego jakby w czasie tego procesu świadomości, mojego pierwotnego ego.
Także, Voice Dialogue to jest naprawdę piękne narzędzie i bardzo, bardzo skuteczne. I mi daje dużą nadzieję, że naprawdę może pomóc wielu, wielu osobom na świecie. I bardzo bym tego chciała. Zdecydowanie.
\/\-\/
<small>recorded & transcribed</small>